JESTEM NA:

Los tak chciał, czy efekt motyla? A może synchroniczność Carla Gustava Junga?

12 stycznia 2025

Czy wszystko jest zaplanowane i na nic nie mamy wpływu? Kiedy byłem młodszy, często słyszałem podobne teksty. „A to, że peszek, los tak chciał, zapisano w gwiazdach” i tym podobne. Pewnie nie zawsze chciało się komukolwiek tłumaczyć młodemu, co tak naprawdę się wydarzyło i dlaczego. Przyczyna i skutek, czy może jednak przeznaczenie?

A gdyby tak mieć wpływ na wszystko, co nas spotyka? A może mamy? Jak nasze codzienne, nawet najdrobniejsze wybory, rzutują na to, co dostajemy lub kogo spotkamy na naszej drodze? Pewnie jak to zwykle bywa, po obu stronach barykady staną zwolennicy każdej teorii i będą zaciekle bronić swoich przekonań. Trochę też można po jednej i drugiej stronie dopasować coś z teorii Junga. Temat jest tak rozległy, że zachęcam do samodzielnego pomacania odrobinę każdego z wątków indywidualnie. Osobiście najbardziej ciągnie mnie do efektu motyla z odrobiną synchronicznego połączenia ze wszystkim, co nas otacza.

Wielu z nas, w obecnym pędzie i chaosie, nie ma już siły na zastanawianie się dlaczego. Szukamy pozornie świętego spokoju, a tak naprawdę tracimy szansę na zmiany, zmiany na lepsze. Nie chce się analizować, wyciągać wniosków, zatrzymać na chwilę i zapytać samych siebie, dlaczego.

Dobra. Dalej rozmawiamy o fotografii? Mam czasami (przeważnie) tyle wątków i pomysłów, że dnia by brakło do opisania jednego wątku.

Przy robieniu zdjęć nie ma mowy o czymś takim jak szczęście. To, jak wygląda efekt końcowy i czy jest zadowalający (ma się nam podobać), jest wynikiem konkretnych działań, bez których sensowne kadry nie powstaną. Czasami można dać się ponieść fantazji, ale pewnych aspektów nie można najzwyczajniej olać i zdać się na „jakoś przecież wyjdzie”.

Wyjątkiem od reguły jest sytuacja, w której bycie fotografem ograniczamy jedynie do naciśnięcia spustu migawki, na aparacie za 30 tys. ustawionym w trybie automatycznym, wypluwającym na kartę jedynie pliki JPG.

Jaką drogę wybierzemy, taka czeka na nas nagroda. Można łazić na skróty i powiedzieć, że tyle mi wystarczy. Jednemu wystarczy wdrapać się na Skrzyczne, a drugi będzie chciał wbiec na Mount Everest. Czy pierwszy jest lepszy od drugiego? Każdy poszedł swoją drogą i dotarł do celu. Każdy jest wygranym. Ważna jest świadomość drogi i celu. Prze nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi. Dostajemy to, na co zapracowaliśmy. Jeśli jednak nagroda cię nie satysfakcjonuje, to wyciągnij wnioski, ale nigdy niczego nie żałuj. Byłoby nieciekawie, gdyby każdy robił perfekcyjne zdjęcia, no nie?

Czekaj, a to wszystko było o fotografii?